Serdeczne podziękowania dla dwojga młodych pracowników teatru, którzy odnaleźli mojego męża ciężko chorującego na alzheimera. Wykazaliście się naprawdę wspaniałym sercem i empatią! Dziękujemy!
Czekaj do wpuszczenia na widownię do ostatniej minuty i jeszcze odsyłają że to nie ten sektor. Na bilecie nie ma takiej informacji
Stałem w dwóch kolejkach a spektakl już się zaczynał. Nie ma tłumaczenia że pewnie sektory były wyłączone bo później widziałem jak panie z obsługi wprowadzały widzów nie patrząc na przeszkody
Moja ocena teatru i przedstawienia "Kotka na gorącym blaszanym dachu", które obejrzałam w ostatnią sobotę byłaby bardzo wysoka, gdyby nie natłok wulgaryzmów płynących z ust (dobrych) aktorów. Chora adaptacja sztuki ma chyba na celu spowodowanie, że widz czuje się jak gdyby trafił do rynsztoka. Szkoda dobrych aktorów. Swoją drogą ciekawe czy taka "wizja artystyczna" im odpowiada, czy są poddani terrorowi? Za taką "sztukę" to ja dziękuję. Strach iść do teatru. Sugeruję, aby ludzie mający tego typu wizje otworzyli prywatny teatr i tam angażując swoje pieniądze je realizowali.
cd.
Odpowiedź Teatru JK „ w naszych spektaklach posługujemy się słowami autorów dramatów, a te czasem zawierają przekleństwa” nie odzwierciedla tego co zaprezentowano na deskach teatru w sobotę 29 września. To był potok przekleństw. Jedna z młodych kobiet wyszła z przedstawienia. Ja i mój mąż również byśmy to zrobili, gdyby nie fakt, że zostaliśmy zaproszeni przez naszych kuzynów i nie chcieliśmy robić im przykrości. Cała nasza czwórka miała podobną opinię o spektaklu. Kuzyn nie podejrzewał czym zostaniemy „uraczeni”. (Sztuka obejrzana wiele lat temu w Teatrze Powszechnym w Warszawie nie miała tak wulgarnej adaptacji). Jeśli chodzi o minimalny wiek - 16 lat dla tego unowocześnionego „dzieła”, to zdecydowanie za niski - „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Pozytywne jest to, że na stronie teatru wśród informacji o sztuce „Kotka na ...." pojawiło się zdanie: „W spektaklu pojawiają się wulgaryzmy”. Nie było tego ostrzeżenia wcześniej. Może następnym działaniem w dobrym kierunku będzie sprawienie, że wulgaryzmy będą pojawiać się „czasem” albo zostaną całkowicie wyeliminowane. Aktorzy świetnie przedstawiali emocje, nie są potrzebne te rynsztokowe zabiegi. Wtłaczanie takiej masy wulgarnych słów odebrałam jako uwłaczające aktorom i widzom. Ludzie kształtujący współczesny teatr opanujcie się.