Szkła Hoya to niebezpieczny dla oczu dziecka bubel.
Fatalna jakość i obsługa za horrendalne pieniądze. Jeśli ktokolwiek, podobnie jak ja, myśli że za niemałe pieniądze kupuje dobrą jakość i może liczyć na wsparcie producenta - jest w ogromnym błędzie.
Córka okulary przyjęła znakomicie. Nie zmienia to faktu, że musi się do nich jeszcze przyzwyczaić i przestać poprawiać je całą dłonią, mażąc szkła. Po tygodniu użytkowania, zdarzyło się, że kolejny raz wytarłem córce okulary. Oczywiście zaraz potem poprawiła je całą dłonią, po czym ponownie postanowiłem je wytrzeć.
I niespodzianka. Na WEWNĘTRZNEJ stronie szkła pojawił się odprysk.
Okulary NIE spadły.
Nikt ich NIE zadrapał.
Od poprzedniego wytarcia byłem NON STOP przy dziecku, które siedziało w MIEJSCU.
Oprócz poprawienia ich dłonią dziecka od ZEWNĘTRZEJ strony nie miały kontaktu z niczym.
Poirytowany nieco słabą jakością produktu (ODŁAMEK MÓGŁ WPAŚĆ DZIECKU DO OKA), skontaktowałem się z zakładem optycznym i zaczęły się schody. Okazało się, że Hoya ma 2 tygodnie na rozpatrzenie reklamacji (o czym jeszcze wspomnę za chwilę). Niestety dla dziecka z taką wadą wzroku, podczas gdy uszkodzona soczewka była dla córki jedynym oknem na świat (drugie oko jest zasłonięte plastrem, z uwagi na dużą różnicę wad między oczami) - to o wiele za długo. Będąc pewny swego, zaproponowałem opłacenie wymiany soczewki i zwrot kosztów po uznaniu reklamacji (nie wyobrażałem sobie, by mogło być inaczej).
Wizyta w pracowni optycznej: oględziny szkła, o które poprosiłem wskazały, że wada jest faktycznie nietypowa i technik spotyka się z nią po raz pierwszy. Cóż - zdarza się. Zapłaciłem 450 zł (!!!) za kolejne szkło i pewny swego czekałem na zwrot kosztów.
Się nie doczekałem. Już po tygodniu otrzymałem z zakładu optycznego informację, że reklamacja nie zostanie uznana, jednak do dzisiaj (choć dziś mijają 2 tygodnie) Hoya zwleka z komunikacją z klientem.
Wpadki się zdarzają. Wadliwe egzemplarze również. Ale wtedy pozostaje właściwe postępowanie producenta. A tu klasyczne januszowanie - nie wiem co Hoya wymyśli w swojej odmowie, bo jeszcze jej nie otrzymałem. Wiem swoje, bo widziałem na własne oczy.
Jedyne o co mam do siebie żal, to że zamiast zmienić od razu szkła na produkt lepszego producenta, wpakowałem się w dodatkowy wydatek 450 zł i zostałem z produktem, który jest bublem.
pokaż więcej...